MENU

UŁATWIENIA DOSTĘPU

30 września 2023

Twarze szlaku katowickich murali: Jan Raspazjan

Murale cieszą się coraz większa popularnością. Także w Katowicach powstaje ich coraz więcej. W listopadzie 2020 roku miasto uruchomiło stronę murale.katowice.eu, na której prezentuje większość z nich. Za każdym dziełem stoi artysta. Dziś przedstawiamy jednego z najpopularniejszych twórców na Śląsku, którego dzieła możecie podziwiać nie tylko w Katowicach. O pracy nad wielkoformatowymi dziełami, znaczeniu street artu dla kultury i jego obecności w przestrzeni miejskiej z Janem Raspazjanem rozmawiała Martyna Mędrek.

Skąd pomysł, żeby zająć się street artem?

To nie był pomysł, który pojawił się z dnia na dzień. Było to naturalne połączenie moich zainteresowań graffiti oraz malarstwa sztalugowego, którym zajmowałem się równolegle.
W pewnym momencie obie te dyscypliny zaczęły się przenikać. Dziś maluje murale, obrazy, robię też instalacje artystyczne oraz rzeźby.

Stworzyłeś na ścianie przy ulicy Kordeckiego mural nawiązujący do 17 celów zrównoważonego rozwoju. Mógłbyś Nam opowiedzieć cos więcej na temat wybranego projektu?

Obraz jest luźnym nawiązaniem do tematów poruszanych przez Agendę 2030. Jest on surrealistycznym dziełem i przedstawia głowę człowieka w doniczce, otoczoną abstrakcyjną roślinnością; znajduje się tam również komin – który nawiązuje do tradycji naszego regionu. Komin z obrazu nie emituje CO2, tylko zbiera deszczówkę.

Jaką role, twoim zdaniem, pełni w przestrzeni miejskiej street art?

Street art jest bardzo pojemnym pojęciem. Poza czysto dekoracyjną i artystyczną street art pełni też role edukacyjne, anarchistyczne, bywa też wandalizmem.

Czy Katowicom potrzebne są murale?

A czy Katowicom potrzebne są wystawy malarstwa albo koncerty? Wydaje mi się, że odpowiedź na każde z tych pytań będzie twierdząca. Murale są potrzebne, ale uważam, że trzeba je robić z głową. Powinniśmy zdecydowanie postawić na jakość niż na ilość.

Masz swój ulubiony?

Na tę chwilę ten mój ostatni, ale pewnie za tydzień mi się znudzi.

Czy murale robione „na zamówienie” urzędów miast nadal mają równoznaczną wartość dodaną, co te, które ktoś stworzył z własnej inicjatywy?

Ponownie odwrócę pytanie – czy koncerty organizowane przez urzędy miast, mają równoznaczną wartość dodaną, co te, które z własnej inicjatywy organizują kluby? Mural jest wielkoformatowym malarstwem, żeby powstał, potrzebne są podnośniki, rusztowania, potrzebne są farby. To wszystko kosztuje. Kiedy mural zamawiany przez miasto jest swobodną wypowiedzią artystyczną, a nie narzuconą z góry wizją urzędników, to jest tak samo wartościowy, jak obraz w galerii. Jeżeli chodzi o moje prace, to namalowałem mnóstwo murali z własnej inicjatywy, ale też dla urzędów, fundacji, deweloperów, stowarzyszeń, osób prywatnych i firm. Za każdym razem były to moje autorskie obrazy i wartość dodana jest taka sama.

W Katowicach na ścianach powstają murale przedstawiające postaci historyczne takie jak Wojciech Korfanty czy Maria Skłodowska Curie, czy twoim zdaniem to dobry pomysł na upamiętnienie ich w przestrzeni miasta?

To zależy. Przenoszenie jeden do jeden na ścianę zdjęcia twarzy osoby upamiętnianej, nie ma żadnej wartości artystycznej i nie różni się niczym od bilbordu reklamowego. Osobiście nie widzę sensu takich realizacji. Dobrze jest, kiedy taki mural jest jakąś głębszą wypowiedzią artystyczną. Jako przykład, podam mural upamiętniający Kazimierza Kutza (ul. Wypoczynkowa 3 – przyp. Red.), jest to obraz zaprojektowany przez Erwina Sówkę, mamy tu do czynienia z wybitną postacią związaną z Miastem Katowice, upamiętnioną przez wybitnego malarza, który również pochodzi z Katowic. Super sprawa. Piękny obraz w przestrzeni miasta.

Street art, pomimo szybkiego rozwoju i coraz bardziej profesjonalnej formy, przez wielu nadal uważany jest za bohomazy, które szpecą. Co powiedziałbyś osobie, która ma takie poglądy?
Nic bym nie powiedział. Uważam, że każdy ma prawo do własnych poglądów i nigdy nie da się zadowolić wszystkich.

Do stworzenia swojego najnowszego dzieła użyłeś farby fotokatalitycznej? Czym różni cię taka farba od tradycyjnej? Odczułeś różnice w pracy z takim produktem?

Nie zauważyłem specjalnej różnicy, poza gęstością. Farba natomiast, tym różni się od zwykłej, że jest wykonana na bazie dwutlenku tytanu. Fotokataliza, która zachodzi pod wpływem światła, utlenia zanieczyszczenia, toksyny i drobnoustroje.

Masz jakieś marzenie, dotyczące tego, jak street art mógłby wyglądać w przyszłości? Jakie jeszcze funkcje mógłby pełnić w przestrzeni miejskiej?

Nie mam marzenia z tym związanego. Wydaje mi się, że rozwój technologii wpłynie także na zmiany w tym zakresie. Już pojawiają się dzieła wykonane przez maszyny, więc może kiedyś, miast biegać po rusztowaniu z 10-kilogramowymi farbami, będę mógł malować mural z domu z tabletu. Choć z drugiej strony, to dobre ćwiczenia fizyczne, plus kontakt z ludźmi przy ścianie bywa często inspirujący.